Papkin, Śmigalski, kilku służących z kijami, później Rejent i Cześnik w oknach
Panie majster, proszę waści
Przyzwoicie, grzecznie, ładnie,
Nie murować tu z napaści,
Bo mu na grzbiet co upadnie.
po prótkim milczeniu
Wy zaś drudzy, dobrzy ludzie,
Którzy młotki, piony, kielnie
W niepotrzebnym dzisiaj trudzie
Używacie arcydzielnie,
Idźcie wszyscy precz do czarta!
po krótkim milczeniu
Będzie, widzę, rzecz uparta!
Ta hołota, jakby głucha,
Mego słowa ani słucha. -
No, Śmigalski za kark! weź narzędzie!
Grzecznie, ładnie, bez hałasu,
Niech wszystkiemu koniec będzie.
Nic się nie bój - ja za tobą.
Śmigalski posuwa się z służącymi ku mularzom. Papkin cofa się za róg domu.
Precz! precz!
w oknie
Stójcie! co to znaczy?
Cześnik, pan mój, kazać raczy,
Aby muru nie kończono.
w oknie
Tak jest, każę, bo mam prawo.
Dalej naprzód! dalej żwawo!
Śmiglski posuwa się naprzód. Papkin, który był wyszedł, znowu się cofa za róg domu.
Jakie prawo?
Jak kupiono
Mur graniczny, tak zostanie.
Ależ, luby, miły panie,
To szaleństwo z waszej strony -
I mur będzie naprwiony.
Wprzódy trupem go zaścielę.